wtorek, 9 lutego 2016


Zaskocz mnie....




Z trudem wyczołgała się ze starego Forda, przytrzaśnięty drzwiami skrawek czerwonej, aksamitnej sukienki wisiał smętnie chłonąc krople wilgoć poranka.
Czołgała się, na jej pełnych, czerwonych wargach, krew ofiary mieszała się z własna krwią.
Szedł za nią powoli, majestatycznie, wyniośle. Szedł jakby czas zatrzymał się w tej jednej chwili.
Pochylił się, a z pod skórzanej kurtki wyciągnął ciężką siekierę. Lśniący metal i twarde drewno odwieczni towarzysze zabijania.
 - Jak? Na miłość boską jak? – położyła się na plecach, próbując spojrzeć mu w oczy.  Oczy tak nieludzko zimne.
- Nie wzywaj Jego imienia, suko – wycedził przez zęby – A tak po za tym jestem taki jak wy.
- Jak my? To nie możliwe, czułam bym, wiedziałam. Nie ty to nie możliwe
- Nie czułaś bo jestem w połowie człowiekiem – odparł z duma opierając się o długi trzonek siekiery – Ugryzłaś mnie bo tego chciałem, a dobrze nam wiadomo, że krew wampira zabije innego wampira.
 - To nie możliwe – prawie krzyczał, chcąc podnieść się na łokciach. Krew spływała jej po pełnych piersiach – Tylko wampir może stworzyć wampira. Kiedy ugryzie człowieka i musi tego naprawdę chcieć, Odwieczne prawo „nigdy więcej myśliwych od zwierzyny” Mieszańce nie istnieją!
Chwycił drugą ręką  trzonek siekiery i się zamachnął.
 - Zapomniałaś o In-Vitro suko.

Głowa, jeszcze nie tak dawno zniewalająco pięknej blondynki potoczyła się po leśnej polanie.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz