wtorek, 1 marca 2016

U-Boot

Kiedyś wymyśliłem taką opowiastkę dla U-Bota



-        Jorgen kochasz swoją żonę?
Leżałem bez sił, jakby życie o mnie zapomniało, odeszło gdzieś daleko.
-        Henrich wiesz przecież, że bardzo – chciałem szybko zakończyć tą rozmowę. Zresztą trzeba oszczędzać tlen, no ale po co? Parę minut więcej życia?
-        Jorgen myślisz, że ktoś jeszcze żyje?
-        Henrich nie wiem, dobrze o tym wiesz, że siedzimy zamknięci w tym cholernym luku torpedowym, tylko we dwóch…… we dwóch Henrich.
Nagłe uderzenie i trzask giętego metalu przerwał tą nużącą rozmowę.
Nastała cisza, taka cisza jaką człowiek pragnie kiedy ma już dość świata
i jego problemów, gdy mózg odmawia ci współistnienia w tym strasznym chaosie.
Ledwo się do teraz tląca żarówka zgasła, ciemność i cisza.
-        Henrich żyjesz ? – odezwałem się jako pierwszy, ale głos cholernie mi się łamał.
-        Żyje Jorgen żyje, ale to chyba już koniec, co? Leżymy na dnie jak zdechły wieloryb, słyszysz jak trzeszczy, jakby umierał.
Dopiero teraz dotarły do mnie odgłosy wyginania stalowych płyt naszego
U-Boota.
-        Jorgen
-        Co kurwa bosmanie Henrich  - robiło się coraz dusznej i zaczynała mnie boleć głowa
-        Wiesz, że to twoja wina
-        Co ty kurwa pleciesz, jest wojna i naszym zasranym obowiązkiem jest walka – zaczęła jakoś niepokoić mnie ta rozmowa.
-        Gówno prawda kapitanie – oddech Henricha poczułem bardzo blisko, zbyt blisko – gówno prawda. To ty chciałeś zaatakować ten jebany angielski statek, wszyscy chcieli już wracać do domu, ale nie ty, ty pragnąłeś chwały, tylko chwały. Wiesz w moich stronach jest taka legenda, że jeśli oddasz duchom morza duszę kogoś innego, innego marynarza, to uratują twoje życie..... na cały boży rok....
I znów trzask statek przechylił się na ster burtę, szybko wyciągnąłem bagnet i pchnąłem na oślep. Charkot i jęki świadczyły o tym że dotarł do celu, po ciemku wymacałem  jego spękane usta. Moje mokre od potu i oleju dłonie coraz silniej zaciskały się na nich, czułem jak przez moje palce ucieka z niego krew i życie.
-  I ja znam tą legendę i gotów jestem poświęcić nie tylko twe życie Hennrich – odrzekłem po chwili to absolutnej pustki - Bo bardzo kocham swoją żonę.

Co roku w rocznicę tych wydarzeń zjawiam się w miejscu gdzie na dnie leży mój U-Boot i nie jestem sam. Co roku muszę zapłacić za kolejny rok życia.