niedziela, 14 sierpnia 2016

Słaniając się na nogach,  podszedł przed  połamana rzeźbę ukrzyżowanego Jezusa i ukląkł przed ołtarzem . Ostatkiem sił wbił poszczerbiony miecz w posadzkę, ściągnął ciężkie stalowe rękawice i zrzucił z ramion brudny, szary, poszarpany płaszcz z czarnym krzyżem.
Schował pooraną bliznami twarz w dłoniach i cicho zaczął się modlić.
Kiedy znów podniósł głowę i spojrzał w połamanego Jezusa wykrzyczał ze złością.
- Dlaczego? Powiedz mi dziś dlaczego przez tyle lat tułaczki nie znalazłem tego czego bardzo  poszukiwałem? – echo jego donośnego głosu odbijało się o odrapane ściany świątyni  - Dlaczego nie odnalazłem prawdziwej wiary, takiej jaką maja inni.
 - Bo nie masz duszy – odpowiedział mu Jezus
 - To mi ją daj – wstał z kolan i uniósł dłonie ku połamanej rzeźbie.
- Nie mogę
- Dlaczego? Dla ciebie walczyłem, cierpiałem ręczyłem i  grzeszyłem, a ty nie możesz dać mi tej odrobiny wiary?!
- Nie mogę bo nie jesteś stworzony na mój obraz i podobieństwo.  
Znów padł na kolana i schował twarz w dłoniach. Próbował zapłakać lecz roboty klasy DR Boży Wojownik nie mają w swoim oprogramowaniu płaczu.

Połamany drewniany Jezus płakał głośno i długo.

piątek, 5 sierpnia 2016

Minister Marian W. z ulgą stwierdził, że ta wyjątkowo męcząca droga doszła w końcu do skutku. Dwóch ochroniarzy z widocznym trudem pomogło wysiąść swemu szefowi ze starego, zabrudzonego traktora.
Minister Marian W. z głębokim westchnieniem zrobił pierwszy krok na szarej, zapylonej powierzchni ziemi. Jeszcze raz spojrzał na stary, oblepiony brudem i zielonkawą farbą traktor i przeszły go ciarki na samą myśl o drodze powrotnej.
- Panie Ministrze – donośny głos, przerwał ciąg jego szarych myśli.
Odwrócił się, na tyle szybko jak mu pozwalało 40 kg nadwagi i spojrzał prosto w oczy starszego człowieka o wyjątkowo białych i długo rozczochranych włosach.
Człowiek ów, ubrany tylko w jaskrawo różowe szorty i klapki o bliżej nie określonej marce, stał tak z uśmiechem na ustach i wyciągniętą ręką.
- Panie profesorze Janik – Minister przeszedł od razu do konkretów, jednocześnie ignorując przyjazny gest – Proszę przejść od razu do sedna sprawy.
- Oczywiście – profesor odparł sucho i szybko chowając dłoń do kieszeni szortów – Jak pan już zapewne zauważył, w promieniu jakiś dziesięciu kilometrów od tego punktu nie ma oznak życia. Dosłownie, żadnego życia, nawet nie istnieją najprostsze bakterie.  Moi studenci wykopali blisko 14 metrową studnie i tam też zupełne NIC.
Ostatnie słowo Janik podkreślił bardzo dobitnie, ale jak się domyślał na jego gościu nie zrobiło to większego wrażenia. Postanowił mimo wszystko kontynuować.
-  Jak pan  Minister też zauważył, nad tym ternem nie latają żadne ptaki, a elektronika po prostu przestaje działać. Oprócz nas, ludzi, kompletny zanik wszelkich oznak życia i jego przejawów.
Po tych słowach minister Marian W. kontem nienawistnego oka spojrzał na traktor, jedyny w pobliżu 60 km od strefy,  pojazd który był kompletnie pozbawiony elektroniki. Same, topornie stalowe tryby, tłoki i przekładnie napędzane zwykłą ropą.
- Moim zdaniem panie Ministrze – profesor nawet nie czekał na pytanie – Cała nasza planeta, a i może cały świat jest częścią czegoś większego, czegoś czego jak na razie nie możemy pojąć i to coś zaczyna się psuć.  

Czteroletnia Urszula podbiegła do swego taty.
- Tatusiu znów nie działa – ojciec przez chwilę spojrzał w jej głębokie, piwne oczy.
Urszulka z niewinna miną podała mu zbrudzony tablet, na ekranie którego, niczym wyrok pisało „Brak pamięci operacyjnej”. Ojciec przez chwilę przyciskał klejące się od Mamby przyciski. W końcu tajemniczy napis zniknął.
- Proszę – podał tablet córce, a w myślach dodał muszę wymienić jedną z kości pamięci, psuje się dziadostwo.