niedziela, 1 maja 2016

  Nienawidzę jesieni z całą jej pochmurna i senną atmosferą. Później jest koszmarna zima, ale w tedy już nie czuć tego męczącego zapachu. Zapachu gnijących jabłek w pobliskich sadach. Dlaczego ludzie ich nie sprzątają? Pozwalają aby czas zamieniał lśniącą czerwień owoców w gnijącą breję.
Jesień to dla mnie czas intensywnej pracy. Czas zbiorów, gromadzenia zapasów, peklowania, wędzenia, ćwiartowania i zamrażania.
Nie miała siły krzyczeć, cienkie stróżki krwi chowały się między jej piersiami.
Dłoń, która trzymała ja za gardło ani nie zadrżała kiedy podniósł ja parę centymetrów do góry. To nie była ludzka dłoń. Ogromna łapa, pokryta ostrą szarą sierścią o długich zakrzywionych pazurach.
- Co chcesz? – wycharczała – Jezusie nie zabijaj mnie.
Jednak ogromny wilczy pysk nie wypowiedział ani jednego słowa. Rozwarł się tylko obnażając dwa rzędy śnieżnobiałych kłów.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz