czwartek, 19 maja 2016

Lucyfer był zły, był bardzo zły, poirytowany, a co najgorsze przemoczony. Stał
w deszczu i przeklinał polska wiosnę, która bardziej przypominała fińska jesień. Można by było powiedzieć, że deszcz kapał ze wszystkich stron, lecz niebo wydawało się błękitno anielskie.
Kiedy lucyfer już tracił nadzieję, a miał jej naprawdę dużo, gdy do zabłoconego pobocza podjechała czarna limuzyna. Po chwili otworzyły się drzwi, by z środka wypuścić kłęby dymu. Lucyfer zakaszlał znacząco, i w jednej chwili z samochodu wychyliła się okrągła twarz w pozłacanych okularach.
- Czy to pan L.? – twarz bardziej stwierdziła niż zapytała – Ależ proszę nie moknąć, zapraszam do środka.
Lucyfer nawet się nie zawahał prawie wskakując do samochodu, jedna ręką rozpychając kłęby dymu.
- Och przepraszam – odpowiedziała twarz – Myślałem, że kto jak kto ale pan to lubi dym.
- Nie znoszę dymu – odparł sucho Lucyfer, a po chwili dodał – Nie znoszę też takiej pogody.
- Bardzo pana przepraszam, dezinformacja – służalczy głos gospodarza był przypudrowany drogim cukrem – Moje nazwisko Sebastian Pączek i jestem tutaj, żeby pomóc pańskiej firmie.
Z przerzedzonego już dymu wysunęła się pulchna dłoń ozdobiona złotymi sygnetami.
Lucyfer ani myślał uścisnąć spoconej dłoni, w końcu był księciem, wiec spodziewał się bardziej ukłonów lub coś w tym stylu.
Zapadła niezręczna cisza, którą przerwał Sebastian Pączek.
- Ok. wiec przejdźmy do konkretów, sprawdziłem bilanse, salda i notowania na giełdach i mogę stwierdzić pańska firma ma kłopoty – Tutaj przerwał, dodając nutkę ciszy dramatyzmu – Jedynym rozwiązaniem jest wkroczenie i zdobycie rynku mediów, a dokładnie TV.
Lucyfer otworzył szeroko, załzawione od dymu oczy, by w tej samej chwili dostać kolorową broszurę. Nie doczekawszy się wyjaśnień zaczął czytać co ciekawsze urywki.

„Telewizja TY666” – program telewizyjny, były tam takie pozycje jak  „Koszmary czy męczarnie” , „Katowskie przedszkole”, „Ojciec Belzebub” „Rogate Ranczo” czy „Wiadomości Pozagrobowe”
Lucyfer westchnął i w myślach dodał „ No cóż nawet w Piekle trzeba iść na ustępstwa”.

Święty Piotr był zły był bardzo zły, poirytowany, a co najgorsze przemoczony. Stał w deszczu i przeklinał polska zimę, która bardziej przypominała fińska jesień. Można by było powiedzieć, że deszcz kapał ze wszystkich stron, lecz niebo wydawało się błękitno piekielne……..





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz