Nienawidzę
jesieni z całą jej pochmurna i senną atmosferą. Później jest koszmarna zima,
ale w tedy już nie czuć tego męczącego zapachu. Zapachu gnijących jabłek w
pobliskich sadach. Dlaczego ludzie ich nie sprzątają? Pozwalają aby czas
zamieniał lśniącą czerwień owoców w gnijącą breję.
Jesień to
dla mnie czas intensywnej pracy. Czas zbiorów, gromadzenia zapasów, peklowania,
wędzenia, ćwiartowania i zamrażania.
Nie miała
siły krzyczeć, cienkie stróżki krwi chowały się między jej piersiami.
Dłoń, która
trzymała ja za gardło ani nie zadrżała kiedy podniósł ja parę centymetrów do
góry. To nie była ludzka dłoń. Ogromna łapa, pokryta ostrą szarą sierścią o długich
zakrzywionych pazurach.
- Co chcesz?
– wycharczała – Jezusie nie zabijaj mnie.
Jednak
ogromny wilczy pysk nie wypowiedział ani jednego słowa. Rozwarł się tylko obnażając
dwa rzędy śnieżnobiałych kłów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz